Muszę przyznać, że nie przepadam za operą, a zwłaszcza operą barokową, gdzie miałkie libretta często stanowiły jedynie osnowę (opakowanie

) dla wyczekiwanych przez publikę wirtuozowskich popisów kastratów. Czasem jednak nachodzi mnie ochota by ulec na moment cyrkowym zalotom wiodących w tym repertuarze śpiewaków. Wówczas po raz kolejny oglądam film Gérarda Corbiau "Farinelli: il castrato", albo sięgam po takie produkcje:
https://www.youtube.com/watch?v=nwPZQVUg8ucCo ciekawe, w powyższym nagraniu, mimo bezspornych koloraturowych predyspozycji Żarusia głównym nośnikiem energii (IMHO) jest... chropowaty i zadziorny fagot.
Ostatnio edytowano wtorek, 9/07/19, 12:10 przez
torculus, łącznie edytowano 1 raz