Dział o gatunkach i stylach muzycznych, które nierzadko mają ścisłe związki z muzyką klasyczną; o muzyce filmowej, jazzie, również o aranżacjach klasycznych muzyki popularnej
Temat zamarł, choć wydaje mi się ciekawy i do pociągnięcia. Chyba nie ma sensu otwierać już dość podobnego. Moderator forum ma jednak szczególne uprawnienia. Może by poszerzyć spektrum tematu w jego tytule, nie wpływając na dotychczasową zawartość odpowiedzi:
Muzyka Filmowa niczym Klasyczna, z uwagi na wartość partytury i oprawę (aranżację).
Muzyka Filmowa niczym Klasyczna, z uwagi na wartość partytury, instrumentarium i wykonanie (oprawę).
[ 1 ] Oryginalna partytura o strukturze przemyślanej koncepcyjnie suity (wyznaczniki klasyczne: Rozamunda – księżniczka Cypru, Sen Nocy Letniej, 2xPeer Gynt, 2xArlezjanka) lub [ 2 ] Oryginalna partytura o strukturze kantaty (wyznacznik: Aleksander Newski) lub [ 3 ] Wartościowa kompilacja zbiorcza dokonań danego kompozytora lub [ 4 ] „Wybitna” orkiestracja lub wirtuozeria pojedynczego instrumentu (cudzysłów, gdyż filmówka prawie nigdy nie dorównuje jednak klasyce)
Kryteria wykluczające:
[ x ] powtarzanie na nagraniu bez ładu i składu 1 lub 2 tych samych motywów melodycznych z dość prostackim zabiegiem zmieniania sekcji instrumentów wykonawczych, czyli jakże obecnie powszechne wypełnianie na siłę przestrzeni na płycie CD w „soundtracku tandetnym” [ x ] soundtracki cytujące wprost muzykę kompozytorów klasycznych
Zapraszam do wymiany doświadczeń i propozycji !
Abel Korzeniowski – „Romeo i Julia” (kategoria – suita orkiestrowa) :
Owszem, kompozytor w kolejnych partyturach stosuje bardzo podobne linie melodyczne i instrumentarium do ich prezentacji. Czasem wręcz podaje prawie to samo. Owszem, negatywnie rozumiana prostota warsztatowa może tu miejscami razić wytrawnego słuchacza klasyki, ale ogólne wrażenia jakby to neutralizują. Subtelne, liryczne zadumy lub feria namiętnych odcieni. Nino Rota byłby zdumiony. Może nawet Prokofiew i Berlioz nie odwróciliby całkiem do końca głów. Nagroda Międzynarodowego Stowarzyszenia Krytyków Muzyki Filmowej 2014.
Neurotyczny mrok, z subtelnymi, nieśmiałymi przebłyskami strumieni światła. W pewnym przenośnym sensie, uwspółcześnienie programowo-artystycznych wizji Piotra Czajkowskiego. Ten program to oczywiście: „nie ma powodu do specjalnego zadowolenia”. To zaś szczególnie dostrzegalne w ścieżce ‘Phantasms of Love’. Na pewno nie każdemu pasuje takie podejście, znane chociażby z motywów tematycznych Manfreda i VI Symfonii.
Najwybitniejsza partytura filmowa kompozytora (teza idąca za wypowiedzianym głosem jego samego). Aż dziw, że oficjalnie nie otrzymała żadnej nagrody. Ale sukcesy soundracków na ogół zależą od powodzenia u widowni samego filmu, a ekranizacja powieści Jamesa, pomimo swej zacności i doskonałej obsady aktorskiej, jakoś nie chwyciła.
[ x ] aspekt wykluczający – cytowanie utworów Franciszka Schuberta (jednakże uzasadnione zawartością i programem ilustrowanej filmem powieści H. Jamesa). Ważna bohaterka powieściowej intrygi grywa bowiem z powodzeniem Schuberta na fortepianie przy wielu towarzyskich okazjach.
A oto jedno z nielicznych tylko i pomniejszych przebłysków nadziei lub uniesienia w takowym kierunku:
Michał Lorenc – „Zabić Sekala” (kategoria – suita orkiestrowa)
Jedna z najlepszych, jeśli nie najlepsza praca Lorenca. Modlitewnie uduchowiona, rozmodlona zaduma. Najznakomitsza jest chyba minifantazja orkiestrowa – ‘Który Jesteś’. Także, jak wspomniany wyżej ‘Portret Damy’, pozbawiona wsparcia poprzez sukces samego filmu, którego nie wiadomo dlaczego nie było. Także bez poważniejszych nagród. To mnie niezmiennie zadziwia.
Cóż, nawet sam Morricone po wielu swoich najlepszych dokonaniach nie dostał Oscara za pojedynczą partyturę, a dostawały go absolutne ‘gnioty’, z ‘Babel’ Santaolalli na czele. Najwyraźniej zażenowana samą sobą Akademia, przyznała w końcu znakomitemu włoskiemu kompozytorowi nagrodę honorową za tzw. całokształt twórczości.
John Barry - Instrumental Suite from Indecent Proposal :
Nocturnowe arcydzieło filmówki. Gdyby to było Forum Muzyki Filmowej i też można by było wskazać pojedynczy ulubiony utwór, to pewnie byłaby to ta suita.
Cóż, nawet sam Morricone po wielu swoich najlepszych dokonaniach nie dostał Oscara za pojedynczą partyturę, a dostawały go absolutne ‘gnioty’, z ‘Babel’ Santaolalli na czele. Najwyraźniej zażenowana samą sobą Akademia, przyznała w końcu znakomitemu włoskiemu kompozytorowi nagrodę honorową za tzw. całokształt twórczości.
Morricone otrzymał Oscara za "pojedynczą partyturę", było to 2,5 roku temu, za "Nienawistną ósemkę".
Kaonashi napisał(a):Morricone otrzymał Oscara za "pojedynczą partyturę", było to 2,5 roku temu, za "Nienawistną ósemkę".
Rzeczywiście, słuszne sprostowanie. Nie jestem już na bieżąco z filmówką. Nie przypuszczałem, że po tylu niedocenionych przez Hollywood partyturach, ten znakomity kompozytor może jeszcze u nich na coś liczyć.
Wracając do tematu przewodniego:
Valentina Lisitsa i ...jej ‘zdrady’ klasycznej muzyki fortepianowej:
Valentina Lisitsa plays Philip Glass [DECCA] :
Valentina Lisitsa - Chasing Pianos – The Piano Music of Michael Nyman [DECCA 2014] :
Valentina Lisitsa - Love Story – Piano Themes from Cinema,s Golden Age [DECCA]
Angelo Badalamenti - Bardzo długie zaręczyny (suita orkiestrowa):
W warstwie fabularnej: Ona wiernie czeka. On nie wraca. Ona, po otrzymaniu przesłanki, rozpoczyna poszukiwania. Ona to Oudrey Tautou.
Mały klejnocik. Długie smyczki, magia tajemnicy, subtelny liryzm, czarowność, intymność, powietrze i epicka przestrzeń.
[ x ] zarzut – zbyt duża powtarzalność melodyczna tematu przewodniego, czyli opisana na wstępie choroba partytury filmowej, ale ostatecznie nieco przykryta klimatem i konsekwentnie prowadzoną strukturą suity, czyli nie jest to do końca tylko ordynarne powtarzanie tego samego.
Michał Lorenc – Prowokator (suita orkiestrowa):
Muzyczna ilustracja Polskich Tatr. Wielce udana. Klimat cudownie uchwycony.
Obiecująca obsada aktorska i słaby film.
Pieśń maryjna, mogąca z powodzeniem rywalizować z tymi najznamienitszymi:
'Ave Maria'
W połowie września, kiedy Tatry zaczynają pustoszeć, zaczyna się krótki, 'prawdziwy' sezon, poprzedzielany weekendami: