Chopina Lukasa Geniusasa pamiętacie?
https://muzykophil.wordpress.com/2019/0 ... e-i-forma/
Chiarodiluna napisał(a):Jeśli powolne tempo jest celową koncepcją pianisty, to bezwzględnie oczekiwane jest od niego stworzenie magicznej interpretacji, gdyż w innym wypadku będzie tylko monotonia i kąśliwe uwagi o „braku techniki” jako powodach tegoż wolnego tempa.
Chiarodiluna napisał(a):Prywatnie oczekuję na publikacje nowych chopinowskich nagrań Krystiana Zimermana w obszarze wszelkich partytur „epickich”, w tym i Polonezów, których jednak konsekwentnie nie ma.
Arturo napisał(a):W jednym z wywiadów Krystian Zimerman powiedział. że już nie będzie nagrywał Chopina
Chiarodiluna napisał(a):Obecnie jest to o tyle łatwiejsze, że chyba coraz mniej osób orientuje się w samej muzyce, na którą właśnie kupuje bilet. I tak np. na „Chopinowskich Koncertach Urodzinowych” w marcu w Warszawie zgromadzona publiczność biła brawo już po Mazurku Nr 3 z Op. 30, tylko dlatego, że jest w jego finale jakby pewne akordowe zaakcentowanie, nie rozumiejąc najwyraźniej, że jest w cyklu jeszcze czwarty (cis-moll). Nie wiem, czy potem zrozumieli, że zagrany po brawach tenże czwarty mazurek, to wciąż składowa tego samego cyklu.
Chiarodiluna napisał(a):A Twoje osobiste obserwacje co do Khatii jednak potwierdzają wielce osłuchani absolwenci wyższych studiów muzycznych:
https://szwarcman.blog.polityka.pl/2011/08/24/khatia-halasliwa-nelson-niezawodny/
Chiarodiluna napisał(a):Zobacz kontrapunktowy mikroozdobnik (chyba w prawej ręce) - [3:47 - 3:49 i 6:14 - 6:24]. Co o tym sądzisz ? Przetworzeniowa ingerencja bardzo minimalna i inteligentna. Jeśli słuchałbyś tego dostatecznie długo, to mogłoby Ci zacząć brakować tych ozdobników w innych wykonaniach sonaty ? Głowa się ich wtedy dopomina, a inny muzyk nie gra. Ciekawe doświadczenie. Ewentualnie spróbuj sam. Dziewczyna może i jest trochę „odklejona”, ale chyba znowu wcale nie taka „głupia”.
Chiarodiluna napisał(a):Kiedyś słuchałem wywiadu radiowego cenionego interpretatora muzyki, który z przekąsem opowiadał anegdotę o cenionym pianiście (kulturalnie nie ujawniając jego nazwiska), który ponoć nie potrafił podjąć prostego zadania zaimprowizowania czegoś na szybko, gdyż „nie było nut”. Cenię więc i sam takich odtwórców muzyki, którzy nawet potencjalnie obrazoburczo potrafią zaproponować coś od siebie z głowy (bez przerysowania, przesady i z pewnym smakiem). A tym bardziej takich, którzy udanie komponują, nawet jeśli tylko w stylistyce „minimal piano”.